Dzisiaj na trening umówiłem się z chłopakami z Warszawskiego Klubu Kolarskiego. Dla mnie to było ciekawe doświadczenie, zupełnie inna kultura i technika jazdy. Pouczyłem się jechać na kole i blisko innego kolarza. Niestety po 2h jazdy równica w poziomie wytrenowania zaczęła dawać o sobie znać, szczególnie obrywałem na podjazdach. W Celestynowie musiałem podziękować chłopaka za wspólna jazdę i do Warszawy wróciłem sam trochę wolniejszym tempem.
Początek szybki mimo zakorkowanych ulic i trudności z wydostaniem się z miasta, w drugiej części trasy zacząłem opadać z sił i kończyłem na oparach, takie są skutki nie jedzenia obiadu