Od rano ciepło. Zbiórka z Leszkiem o 7 żeby dojechać na pociąg do N.D.M. Leszek był mózgiem całej operacji, moim osobistym serwisantem i chodzącym bufetem za co jestem mu dozgonnie wdzięczny o czym on wie zresztą. Na liście startowej było ponad 400 zawodników ale na start dotarło chyba mniej. Mój rumak nie był w pełni gotowy więc przed jazda był0 jeszcze poprawianie przerzutek i siodełka. Po starcie honorowym już w Pomiechówku ustawiłem się pod koniec stawki, jako że to mój pierwszy start chciałem zacząć spokojnie ale pierwsze km były tak ostre, że się nie dało (po starcie jechałem 42-45 km/h a i tak prawie wszyscy mnie wyprzedzali). Ustawiłem się za daleko żeby złapać główna grupkę i przez pierwsze kilka km jechałem z kilkoma zawodnikami, po ok 7km kilku odpadło a bodajże dwóch uciekło i zostałem z jednym zawodnikiem nr 475 o ile dobrze pamiętam. Razem z nim zrobiłem 4 okrążenia (Pozdrawiam). Przed ostatnim okrążeniem na skutek niezłapania bidonu i kraksy w grupie finiszującej zostałem sam i ostatnie okrążenie przejechałem w pojedynkę. Czas bez rewelacji ale był to pierwszy start i chciałem ukończyć. Ostatecznie miejsce 118 czas 2,40h, średnia 31,9 km/h
Chyba ostatnia dłuższa wyprawa w tym roku. Kierunek Kampinos. Godzina 9 rano, dwóch bohateiros na swoich rumakach. Przebicie się przez miasteczko zajmuje godzinkę. Kampinos wynagradza nam trudy pięknem jesiennych kolorów mieniących się w słońcu bezchmurnego nieba. Powrót asfaltem od Czosnowa do Łomianek z dalej nad Wisełką.