Fajny trening moją stałą trasą. Dzień wcześniej popływałem dość żywo na basenie i pewnie dlatego na rowerku czyłem się tak świerzo. Mały chłodek i deszczyk tylko dodawały mi energi. Fajne jest to uczucie, że forma rośnie.
Troche przypadkowo udała mi się najdłuższa w tym roku wyprawa. Zapowiadało się kiepsko, zaspałem. Zamiast ok 6 30 wyjechałem dopiero przed 8. Kierunek szlak wisły do młocin i dalej do Kampinosu. Jak to w środku tygodnia o tej porze rowerzystów niewielu. Tym razem aby dostać się do KPN wybrałem ścieżki w Lasku Młocińskim. Okazały się wysuszone na wiór do granicy możliwości. Momentami czułem się jak na plaży. Od Wólki Węglowej kierowałem się na północ szlakiem czarnym i żółtym do szlaku zielonego. Dalej zielonym szlakiem przy południowych granicach rezerwatu sieraków (komary wielkości wróbli) do wysokości wsi Sieraków. Tu mała przerwa na doładowanie baterii i dalej na zachód zielonym szlakiem. Odcinek od wsi Sieraków w stronę Pociechy to jedna z moich ulubionych rowerowych tras. Przy głównym szlaku między drzewami biegnie wąska, twarda ścieżka. Jest to bardzo szybki (25-30km/h żaden problem) fajnie wyprofilowany i ciekawy technicznie single track. Co więcej pod kołami mamy cały czas twardą drogę a nie piach. Na wysokości Pociechy zwrot do Sierakowa a z tamtąd czernym szlakiem do Dziekanowa. Troche wstyd, ale przez komarzyska nie zrobiłem ani jednego zdjęcia.
Pogada rewelacyjna, nie taki upał jak przez ostatnich kilka dni, zachęca do rowerowych wycieczek. Wybrałem się z moją ukochaną do MPK. Tempo od początku planowane było na pełny relaks. Trasa wiodła szlakiem czerwonym z Wawra do Miedzylesia i dalej. Jedyny problem po drodze poza komarami do trakt lubelski, gdzie kierowcy zapie....ją 130-140 km/h. Po przejściu szosy jest już ekstra. Kręcimy we dwoje z szerokimi uśmiechami na twarzy, wcale nie przejmując sie tym, że wszyscy nas wyprzedzają. Od Centrum Zdrowia Dziecka ciekawsze ścieżki, moge potrenować techniczne zjazdy i podjazdy. W Międzylesiu hamburgery z 5. Powtót bez przygód
Upał, a tu przytrafiła się podróż służbowa...........rowerkiem do Piaseczna. Przez gorące miasto jedzie się ciężko, w lesie Kabackim też nie odpoczniesz, bo zjedzą cie komary. Tuż przed Powsinem mała niespodzianka. Z powodu powodzi ścieżka zalana na długości ok 200m. Można mijać górą przy ulicy, ale to dla cieniasów. Woda sięgała do piast, suport zalany, buty mokre, ale przejechać się dało. Powrót z Piaseczna z dodatkowym 9 kg klocem na plecach bardzo ciężki, szczególnie podjazd na Belwederskiej.